piątek, 18 lipca 2014

Testujemy - Kong Stuff-a-ball!

Niedawno od sklepu NaszeZoo dostaliśmy do przetestowania kolejną zabawkę z rodziny Kongów, a mianowicie Kong Stuff-a-ball.

Ale najpierw rozwiązanie zagadki z poprzedniego posta i... problem ;)
Dzień przed opublikowaniem tej notki zorientowałam się, że nagrody mają termin ważności, który upływa... właśnie dzisiaj!
Zwycięzców podam, ale nagrodą w tym wypadku będzie niestety tylko satysfakcja z odgadnięcia zagadki.

A szczęściarami, którym nie dane było doświadczyć 5% rabatu na pierwsze zakupy w sklepie Nasze Zoo są Nina od Figi i Kasia od Beethoven'a i Nuki, które najszybciej i najtrafniej podały prawidłową odpowiedź (brałam pod uwagę tylko pełną nazwę zabawki).
Dziękuję Wam za (w większości poprawne) odpowiedzi, a pod koniec wakacji może zrobię jakiś konkursik?
Co Wy na to?
Tym razem postaram się nie zawalić sprawy z nagrodami! ;)


Wracając do tematu.

Zabawkę wybrałam głównie z tego względu, że nie znalazłam jeszcze jej polskiej recenzji na żadnym z blogów.

Od razu po jej przyjeździe postanowiłam napełnić ją najprostszym ze sposobów, czyli po prostu wrzucając do niej suche smakołyki.

Z jednej strony Konga mamy wąską szparkę (gdzie możemy wetknąć np. ciasteczko, aby bardziej zachęcić psa), a z drugiej większy otwór z 4 wypustkami, przez które smakołyki będą wylatywać.

I już mamy pierwsze zastosowanie zabawki.
Z pewnością sprawdzi się jako kula smakula.
Dodatkowo jest gumowa = cicha, co poprawia komfort zabawy (przynajmniej dla właściciela) w/w sposobem.


Moim drugim odczuciem była miękkość gumy.
Spokojnie poradzi sobie z nią delikatny zwierzak.
Guma jest miękka, nie potrzeba dużej siły, żeby ją zgiąć.
Równocześnie może to być minusem dla silniejszych psów, tym bardziej, że nie ma tej zabawki dostępnej w wersji Extreme (czarnej).
A skoro już mowa o rodzajach, to zabawka jest dostępna w czterech rozmiarach - S (6,3cm), M (7,5cm), L (9cm) i XL (10cm), oraz trzech wersjach - dla szczeniąt, klasycznej i dla seniorów.


Przy tym (konkretnym) rodzaju Konga ważne jest, aby odpowiednio dobrać rozmiar.
My wybraliśmy rozmiar M, czyli zalecany przez producenta.
Przed przyjazdem zabawki zastanawiałam się jeszcze, czy dobrze zrobiłam biorąc M, gdyż klasycznego Konga (bałwanka) mamy o rozmiar większego (L), jednak po dotarciu zabawki stwierdzam, że rozmiarówka Konga Stuff-a-ball jest jak najbardziej właściwa, bo nasza guma jest dobrze dopasowana do psiego pyska ;)



Po wyjedzeniu smakołyków przez Alexa zaczęłam doszukiwać się kolejnego zastosowania zabawki.
Możemy ją wykorzystać jako zwykłą piłkę.
Po obu stronach zabawka ma otwory, przez które można przeciągnąć sznurek.
Należy jednak uważać nad wodą, gdyż nie będzie pływała ;)



Kolejnym ( i wydaje mi się, że już ostatnim) przykładem, jak można wykorzystać tego Konga jest... Kong (nazwa zobowiązuje ;p), czyli po prostu włożenie jedzenia do zabawki, tyle, że nie jak w Classic'u, gdzie pies musi wylizać jedzenie ze środka, a do szparek, które ją otaczają.
Tutaj mamy trudniej niż przy Classic'u, bo pies musi się mocno namęczyć, aby dokładnie wylizać wszystkie wgłębienia (chociaż mój pies nie jest przy tym zbyt dokładny ;p).



Jak większość Kongów, (obśliniona) Stuff-a-ball ma tendencję do sprzątania, czyli zbierania wszystkich kłaczków, kurzów i paprochów, których nie sprzątnęliśmy my.
Rozwiązaniem tego problemu może być zabawa Kongiem na dworze (trawie).
Na początku ma również nieprzyjemny, gumowy zapach, który z czasem powinien wywietrzeć.
Zabawkę również ciężko jest dokładnie doczyścić (wgłębienia, w których - o zgrozo! - są jeszcze mniejsze wgłębienia).



No dobrze.
Kupiliśmy zabawkę, pies zachwycony wyjadł wszystkie granulki karmy, pobawił się i... znudził.
A my głowimy się, czym jeszcze możemy go wypełnić.

Przeszukując internet w poszukiwaniu opinii o tej zabawce, trafiałam na wiele zagranicznych blogów, gdzie Kong Stuff-a-ball jest dość popularny.
Przy poszukiwaniach natknęłam się na ten blog.
Czasami można tam znaleźć ciekawe pomysły, przepisy i rankingi - warto go odwiedzić, choć nie jest po polsku! :)

A wracając do kuchni...
Konga możemy napełnić praktycznie wszystkim, co jest zdrowe i smaczne dla psa.
U naszych zachodnich sąsiadów bardzo popularne stało się podawanie psom masła orzechowego, właśnie w tego typu zabawkach.
Ja osobiście uważam, że nie jest to zbyt dobre rozwiązanie, ale raz na jakiś czas nie powinno psu zaszkodzić.
U nas bardzo dobrze do wypełniania takich rzeczy sprawdziła się pasta wątróbkowa/pasztet wymieszany ze zmielonym ryżem (na razie tylko z ryżem, niedługo zamierzamy testować inne warianty smakowe) - obawiam się, że długi ryż w całości nie zmieściłby się w wgłębieniach zabawki.
W najbliższej przyszłości na testy czeka m.in. pasta jajeczna.
Radzę też czasami odwiedzać naszą zakładkę "Kuchnia Alexa", gdyż postaram się ją w najbliższym czasie zaktualizować.

My na potrzeby zdjęć napełniliśmy ją najprostszym z możliwych sposobów, czyli białym, twarogowym serkiem.
Zdjęć z zabawy niestety nie ma, bo jak na złość rozładował się aparat ;c




Cóż jeszcze mogę dodać?
Kong Stuff-a-ball to dobra zabawka na wyciszenie psa i gimnastykę dla jego języka.
Sprawdzi się jako dodatkowy Kong, np. w podróży (my już niedługo będziemy mieli okazję się o tym przekonać ;)), czy po prostu kula smakula w domowym zaciszu.
Posłuży również jako piłka do wspólnej lub samodzielnej zabawy.

A co to oznacza dla właściciela?
Kolejny wydatek i dużo cierpliwości podczas mycia zabawki ;)

Chociaż zabawka posiada swoje plusy i minusy, a jej cena może nie należy do najtańszych, to z czystym sercem możemy ją polecić podpisując się wszystkimi 6 łapami ;)
Kong Stuff-a-ball możecie nabyć m.in. tutaj.

Dziękuję sklepowi Nasze Zoo za udostępnienie zabawki do testów - było nam bardzo miło ją testować! :)

Pozdrawiamy! 

7 komentarzy:

  1. Fajny ten kong,zawsze to jakaś odmiana od tradycyjnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klasycznego macie L-kę? :P Szczerze, to myślałam, że macie M-kę ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa alternatywa dla bałwanka :). Widziałam tego Konga w sklepach już wcześniej, ale nie zauważyłam żeby był bardzo popularny, nie ma właśnie nigdzie recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się nad kupnem tego rodzaju KONGa. Świetna recenzja, na pewno bardzo mi pomogła. :)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda atrakcyjnie choć my na razie zostaniemy przy bałwanku. Tą zabawkę widziałam wiele razy w sklepach, ale chyba pierwszy raz widzę jej recenzje :)

    Pozdrawiam oraz zapraszam do siebie swiat-mojego-psa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna recenzja + zdjęcia. Dla mnie miodzio :)
    Pozdrawiam i zapraszam http://crazybutlovelysheltie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm myślałam nad nim swojego czasu tylko mam dylemat czy mój pies bd potrafił się nim odpowiednio zająć.. Kongi u nas raczej nie spałniaja roli :D

    OdpowiedzUsuń