sobota, 6 września 2014

Wiele się działo, czyli jak zleciały nam wakacje.

Długo nas tu nie było, ale w końcu przybyła do mnie wena i coś tam Wam napiszę ;p

Wakacje...
Szczerze mówiąc nie miałam na nie zbyt dużych planów.
Chciałam tylko zrealizować dwa punkty i... udało się!

Cały lipiec praktycznie przesiedzieliśmy w domu.
Upały doskwierały, więc wychodziliśmy tylko na krótsze spacery, a resztę dnia Alex przesypiał...

Za to pod koniec lipca udało nam się zrealizować jeden z naszych planów, a mianowicie - wyjazd nad morze!
To była pierwsza tak długa wycieczka Alexa.
Łącznie ponad 17 godzin w samochodzie (w jedną stronę jechaliśmy ok.8-9h) i ponad 7 dni w obcym miejscu.
Tutaj szczerze mogę powiedzieć, że wypoczęliśmy.
Cały dzień na plaży - tyle piachu, tyle wody, tyle patyków!
No i największym plusem były prawie puste plaże!
A nawet jak byli ludzie, to obecność psa im w ogóle nie przeszkadzała, ba, wielu ludzi również przyjechało ze swoimi pupilami.
Gdzie byliśmy, spytacie?

Ano istnieje nad morzem, prawie w dziczy (ok. kilometr do najbliższego sklepiku) malutka, maluteńka miejscowość, magiczna Dębina.
Tuż obok (kilka kilometrów) są Rowy, a jeszcze dalej Ustka.
W internecie krąży pogłoska na temat plaży dla psów w Rowach.
Ktoś był, ktoś widział, ktoś coś wie?
Odpowiedź brzmi - tak!
Byliśmy, widzieliśmy i planuję napisać obszerną notkę, poświęconą właśnie tej plaży (zdjęcia plażowe też będą, już dzisiaj nie chciało mi się ich obrabiać ;p).
Ale to kiedyś, może w pewien jesienny/zimowy wieczór umilę wam czas takowym wpisem? ;)

No dobrze, a co się działo, jak wróciliśmy?
I w sierpniu nie zabrakło nam wrażeń ;)

Najpierw umówiliśmy się na sesję z Moniką z bloga White Eyed Husky, gdzie Alex sprawdzał się w roli modela.
Moim skromnym zdaniem poszło mu wyjątkowo dobrze (fotografowi oczywiście również ;)), nie dość, że świetnie chłopak wychodzi na zdjęciach (taka jestem skromna ;p), to widzę, że hałasy miasta mu w ogóle nie przeszkadzały, bo zachowywał się super (pańcia taka dumna ;3)!

Oczywiście sesja nie obyła się bez przygód i musiałyśmy czekać bite pół godziny, aż grad przestanie padać.
A potem poszłyśmy na starówkę.

Tutaj kilka cudnych zdjęć autorstwa Moniki :







Ale, ale, sierpień nie zakończył się tylko tą jedną sesją.
Dokładnie trzy tygodnie później przyjechała do nas Ada od Soni i Kermita... znowu na sesję i poszłyśmy znowu na starówkę, gdzie znowu wykonane zostały piękne zdjęcia!






Chociaż było tak dobrze, to te wakacje nie mogły się tak skończyć!
Dlatego dwa dni później, w sobotę znowu spotkałam się z Adą i pojechałyśmy razem na długo wyczekiwane finały DCDC w Warszawie!

Wyruszyłyśmy rano pociągiem, a w na miejscu byłyśmy już ok. 11 - oczywiście zanim znalazłyśmy Pole Mokotowskie musiałyśmy się nieźle nabiegać :D

Po dojściu kompletnie zauroczyła mnie atmosfera!
Mnóstwo psów, mnóstwo ludzi, świetna organizacja zawodów, po prostu SUPER!
Widziałyśmy również sporo blogerów z psami, m.in. Kazana, Chico, Jessie, Okruszka (szczerze mówiąc, gdy go zobaczyłam, nie sądziłam, że on jest aż tak malutki ;p) i jak już wracałyśmy mignął mi gdzieś jeszcze Toffi.
Obie byłyśmy bez psów i jakoś tak... nie podeszłyśmy do każdego (za rok obiecujemy nadrobić! ;)).
Widziałyśmy jeszcze sporo beagli, labradorów, tollerów, terrierów, owczarków, chartów (<3), buldożków i kundelków, ale najwięcej było oczywiście borderów.
Co do samych występów, najbardziej podobał mi się Freestyle, jednak nie dane nam było zobaczyć go do końca, bo spóźniłybyśmy się na pociąg.
Pogoda bardzo sprzyjała, a nawet było ciut gorąco ;p.
Oczywiście bez zakupów się nie obyło i kupiłam młodemu Fastbacka.
Mam nadzieję, że nie przejdzie mi motywacja zaobserwowana na zawodach, żeby chociaż spróbować zacząć coś robić, choć dysk i tak pewnie przeleży w szafce ;p


Alexa w tym roku do Warszawy nie brałam.
Pojechałam tam pierwszy raz i myślę, że z psem byłoby jeszcze gorzej (poza tym 30zł za psa w obie strony + ok.50zł za moje bilety to wcale nie jest tak mało).
Jednak podjęłyśmy decyzję, że za rok obie jedziemy już w większym składzie ;)

I tak oto minęły nam wakacje, najlepsze od kilku już lat.
Poznałam tyle wspaniałych osób, bardzo miło spędziłam z nimi czas, a i Alex miał sporo okazji do socjalu w mieście i nad morzem.
W przyszłym roku planuję jeszcze lepiej i intensywniej je wykorzystać ;)


Jest już wrzesień...
A co przyniesie październik?
Zawody dogtrekkingowe (wreszcie w moim mieście! <3), w których na pewno wystartujemy, zawody treningowe agility na których z pewnością nie zabraknie mnie w roli fotografa, no i w tym roku liczę również na kolejną edycję Wyborów Najsympatyczniejszego Kundelka ;)
Dodatkowo za tydzień ruszają pierwsze zajęcia z amatorskiego tropienia, na które zamierzamy oczywiście uczęszczać.
Także jesień zapowiada się nam bardzo ciekawie ;)

No i jeszcze szkoła...
Jako dumna uczennica pierwszej klasy biol-chem będę miała naprawdę bardzo mało wolnego czasu, ale postaram się oczywiście coś tu pisać.
W najbliższym czasie zaktualizuję jeszcze kilka zakładek, a w zanadrzu mam kilka postów i recenzji, które czekają na publikację, więc mam nadzieję, że blog nie umrze i przede wszystkim, że jednak nadal będziecie tu zaglądać ;)

Tymczasem pozdrawiamy już jesiennie! ;*

4 komentarze:

  1. Dla mnie te wakacje były takie sobie, ale na kolejne to ja mam mnóstwo planów :D.
    Jednak będziecie tropić :). Powodzenia w takim razie na treningach!

    OdpowiedzUsuń
  2. super ze bedzie notka o psiej plazy ja w przyszlym roku wlasnie szukam miejsca na wakacje z psiakiem nad naszym morzem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że wakacje się udały :). Chętnie poczytam więcej o tej plaży, bo możliwe że kiedyś się wybierzemy.
    Zdjęcia podziwiałam już na fb, piękne są! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nam też udało się wybrać w tym roku nad morze :) Zazdroszczę ci tych bezludnych plaż, gdyż u nas był z tym lekki problem... Zdjęcia faktycznie są cudowne, ale na pewno to też zasługa uroczego psiego modela :D

    OdpowiedzUsuń