środa, 26 listopada 2014

Końcówka września, październik i reszta listopada.

Jako, że jestem bardzo niesystematyczna w pisaniu jakichkolwiek notek na tym blogu, stwierdziłam, że najlepiej będzie, jak pod koniec miesiąca (ewentualnie kilku :D) zrobię jedną większą notkę z podsumowaniem.

Zacznijmy od września, a raczej od jego końcówki, gdyż wtedy razem z Adą od Soni i Kermita zawitałyśmy na seminarium z Paulą Gumińską dotyczącym m.in. motywacji u psa.
Seminarium trwało dwa dni, jednak ja byłam tylko na pierwszym, jako obserwator i od niechcenia fotograf (jest koniec listopada, a zdjęcia nadal czekają na obróbkę :D).
Szczerze mówiąc to nie pomyślałam o tym, że mogłam wziąć Alexa, czego żałuję, bo były dobre warunki do przećwiczenia zostawania w naszej materiałowej klatce (dużo psów, hałas) no i ogólnie ćwiczenia z szarpania, a konkretniej z przynoszeniem zabawki, którą przed chwilą się szarpaliśmy, bo młody ma z tym problem przez moją wcześniejszą niewiedzę.
Ogólnie o semiarium nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa, no chyba, że chodzi o pogodę, bo ta w pierwszym dniu była wprost tragiczna - mżawka, zimno i przemoczone do suchej nitki trampki (co najlepsze - w drugi dzień, kiedy mnie już nie było, przez cały dzień było słońce - to się nazywa mieć pecha...)
Paula to przewspaniała osoba, która świetnie wytłumaczyła dużo kwestii i wreszcie rozjaśniła mi trochę w głowie.
Więcej o tym weekendzie już daaawno napisała Ada na swoim blogu, więc zainteresowanych tam odsyłam.

Po wrześniu przyszedł październik, a wraz z nim piękna pogoda, co oznaczało dłuższe spacery (prawie) dookoła naszego Zalewu.
W tym roku pobiłam chyba swój rekord, bo przeszłam z burkiem jakieś 2/3 trasy, pięknym lasem (i chaszczami, i błotem, które oczywiście nie mogło pozostać pominięte, a co najlepsze ja też "przypadkiem"  w nie wlazłam :D), aż wymiękłam i wróciliśmy autobusem.
Dopóki dopisywała pogoda takich spacerów było mnóstwo.
Pod koniec października planowaliśmy również wystartować w pierwszym Lubelskim Dogtrekkingu , jednak z racji tego, że w/w Ada nie mogła przyjechać (na większość psich imprez jeździmy razem - dobrze mieć kogoś takiego "w okolicy" ;)) a pogoda niezbyt w tym dniu dopisała, więc jednak zrezygnowaliśmy.
Całe szczęście druga edycja dogtrekkingu ma być już na wiosnę i tam postaramy się już przybyć ;)
Jak co roku z nadejściem października wiązałam duże nadzieje z kolejną edycją "Wyborów Najsympatyczniejszego Kundelka" Lublina, jednak w tym roku organizatorzy niemiło nas zaskoczyli i wydarzenia nie zorganizowali. A szkoda.
No i tak zleciał nam drugi miesiąc jesieni.

Nadszedł listopad.
Miesiąc głębokich refleksji i depresji.
Na początku było cieplutko, a póki było cieplutko, korzystaliśmy z tego.
W połowie miesiąca zaczął się już taki typowy listopad - ciemno, mokro i pi*dzi (za przeproszeniem).
O 15 jest już typowa szarówka, a od 16 zaczyna się robić ciemno, więc pies wielkich szans na długie spacery nie ma.
W zasadzie codziennie wychodzimy tylko na krótkie załatwienie potrzeb i poniuchanie, a tak cały dzień pies spędza niestety w domu.
Powoli szykujemy się też do zimy.
Niedługo znowu muszę umówić wizytę do fryzjera, bo wraz z nadejściem większego śniegu pojawią się znienawidzone kule na całych uszach i podwoziu.

Tak myślę i myślę, o czym by Wam tu jeszcze napisać, ale w sumie nic szczególnego się u nas nie dzieje...
Nowych zdjęć też nie mam, więc musicie się zadowolić tym jednym jesiennym z październikowego spaceru ;)
W przyszłym miesiącu przewiduję większą aktywność, ale jak to wyjdzie - zobaczymy ;)

Tymczasem gorąco Was pozdrawiamy spod cieplutkiej kołderki! ;p