piątek, 31 stycznia 2014

Nasze zbiory i... ogarnianie dupci!

Post miał być zupełnie o czym innym, ale powinniście się przyzwyczaić, że ja dosyć często zmieniam zdanie ;)

Najpierw o zbiorach, bo najlepsze zostawię na koniec ;p
Przez poprzedni rok nazbierało się nam trochę dużo psich akcesoriów i zabawek (o nich w następnej notce).
Myślę, że przeciętny posiadacz psa posiada (;p) dla niego jedną obrożę i smycz (no, ostatecznie dwie).
U nas jest na odwrót.
Nasza kolekcja rośnie.
Przed wakacjami minionego roku kupiłam naszą pierwszą obrożę Hand-Made (którą obiecywałam, że zrecenzuję, no ale...).
A dzisiaj obroży mamy (aż) 8 i to nie jest ostateczny wynik! ;)

No to dla ciekawskich, od prawej - 3 x Furkidz, Rogz, OhMyDog, Hilton, Hunter i na końcu zwykła skórzana ;)



Tutaj od prawej szelki Hurtty i DogStyle ;)



I od góry - Flexi, Dingo, Dino i na końcu może mniej popularna smycz od Taks z Dogomanii ;)



I przechodzę do tej fajniejszej rzeczy.
A mianowicie - zaczęliśmy ogarniać zadek!
Zaczęliśmy wczoraj wieczorem.
Na początku przyzwyczajałam młoedgo do kładzenia przednich łap na książce i uwaga - tutaj BARDZO pomógł nam kliker - w kilka (no dobra, kilkanaście) chwil młody załapał, że trzeba postawić łapy na książce.
Najpierw jedna, potem druga, aż w końcu obie.
Ćwiczyliśmy też chodzenie, dookoła, jednak z tym mamy trochę problemów i zostawię to na później.

Natknęłam się też na blogu Białego Jack'a na inne ćwiczenie na świadomość tyłeczka, a mianowicie wchodzenia na książkę tylnymi łapami (a nie tak jak dotąd robiliśmy - przednimi).
Na razie pies powoli załapuje, że tylne łapy mają być w górze i powoli zwiększamy trudność - jedna książka, dwie, trzy (tutaj wspaniale sprawdzają się ciężkie encyklopedie).
Teraz czeka nas najtrudniejszy (przynajmniej ja tak uważam) moment przystawienia książek do ściany (teraz robiliśmy to na środku dywanu), gdyż pies najpierw przechodzi przez książki i zostawia tylne łapy na nich, jednak mam nadzieję, że jakoś sobie poradzimy :)
Mam tylko żal do siebie, że obudziłam się z tym tak późno, bo w poniedziałek już kończą mi się ferie, no ale trudno...
Codziennie po szkole też postaramy się jakoś ćwiczyć ;)
Planuję nagrać z tego filmik, ale jak już będziemy to mieć bardziej ogarnięte.


Jak zauważyliście, zmienił się też wygląd bloga (znowu biało...).
Podoba się?

PS. Chcielibyście co jakiś czas na blogu czytać posty o żywieniu psiaków?
Mam możliwość korzystać z pewnego źródła (co wiąże się też z jedną współpracą ^^) i mogłabym Wam takie notki pisać, tylko, czy chcecie? Dajcie znać w komentarzach! ;)
PPS. Daję zwiastun kolejnej notki ;) : 


Pozdrawiamy ;*

czwartek, 23 stycznia 2014

Zmiany, zmiany, zmiany!

Nie bójcie się, nie zapomniałam o Was ;)

Na początek jak zwykle kilka słów o Sylwestrze, który już dawno za nami.
Alex petard się nie bał, na huki nie reagował, jednak oglądać kolorowych kwiatów na niebie już nie chciał. Jak wzięłam go na ręce (unieść 15 kg żywej wagi...) to zaczął na nie warczeć, co komicznie wyglądało ;p
Jednak bardziej interesowali go ludzie na dole, którzy je puszczali.
Jestem trochę zawiedziona, gdyż szczerze mówiąc, to rok temu było trochę lepiej.
No ale nie mogę narzekać - i tak było dobrze :)

A wraz z Nowym Rokiem mamy nową nadzieję.
Że będzie lepiej.
Na ten rok planujemy dużo - ile wypali? Tego chyba nie wie nikt.
Pechowa 13 na końcu wreszcie się skończyła. Zastąpiła ją moja ulubiona liczba, miejmy nadzieję, że szczęśliwa (sama urodziłam się 14 dnia ;)).

Nowy Rok zaczęliśmy od metamorfozy.
Ja - wewnętrznej, Alex - zewnętrznej.
Musiałam sobie w końcu poukładać i przemyśleć pewne rzeczy.
A psie futro trzeba było w końcu doprowadzić do ładu.
Obowiązkowo trzeba było zgolić uszy i łapy bo... no cóż... przyznaję się, że zaniedbałam psa pod względem urody, że tak to ujmę.
Psina walczyła dzielnie, jednak po 2 godzinach, to my wygrałyśmy tę walkę! ;p
Zostawiłam mu grzywkę, bo szkoda było mi ją obcinać i teraz młody przypomina mi jakiegoś uczonego (Einsteina?) ;p


Niedawno zamówiłam aż 3 zabawki za kwotę ponad 100 zł (!) i 2 obroże.
Pieniądze te najpierw poszły na klatkę, jednak ta postała parę dni i z powrotem wróciła do sklepu.
Powód? Rodzice. "Klatka jest przecież niepotrzebna!", "Zajmuje tyle miejsca!"
Tak, moi rodziciele nie zaakceptowali nowego wymysłu swojego dziecka i klatka nie miała stać rozłożona w pokoju. Zresztą nie była najlepszej jakości.
Ale! Ja nie powiedziałam ostatniego słowa i klatka znowu zawita do naszego domu, tyle że w późniejszym czasie, z innego sklepu i w trochę mniejszym rozmiarze.
Co do Alexa...
Klatką zachwycony nie był.
Wszedł raz czy drugi, jednak bez entuzjazmu i chęci pozostania tam dłużej.
Także w przyszłości czeka nas trening klatkowy.
A wracając do zabawek, to poświęcę im kolejny wpis, a tymczasem potrzymam was w ciekawości ;p


Kolejnym punktem są psie wyjazdy i wzmocnienie naszej więzi.
W tym roku odkryłam 2 seminaria w moim mieście.
Jeden Obedience z Magdaleną Łęczycką w którym chciałam wziąć udział jako obserwator, jednak ten termin wypada tuż po testach gimnazjalnych, więc w tym roku sobie odpuszczę, a drugie Agility z Olą Gronek na które już wstępnie się zapisaliśmy jako czynni uczestnicy (^^).
Na wiosnę jeszcze planuję kupić 2 Fastbacki i poruszyć coś w kierunku frisbee.


W dodatku zauważyłam, że w minionym roku napisałam 35 postów i przybyło do mnie 35 obserwatorów.
Przypadek? ;p

Aktualnie mamy ferie.
Dzisiaj w wyniku ładnej pogody i małego mrozu poszliśmy na dłuższy spacer.
Szaleństwom w śniegu nie było końca ;)


Niedługo możecie spodziewać się kilku testów + nowego wyglądu bloga.
A w późniejszym czasie konkursu ;)
Dobijecie do 50 obserwatorów?

Tymczasem pozdrawiamy! ;*