Jako że nasz słoik z ciasteczkami powoli się opróżnia, postanowiłam upiec nowe.
Naszło mnie na te wątróbkowe, jednak nie "kwadraciki" i tak powstał trochę zmodyfikowany przepis na psie wątróbkowe ciacha.
Wyszły mi podobne jak pasztetowe, ale są o wiele zdrowsze i smaczniejsze, ale też miękkie, co znaczy, że długo nie wytrzymają i trzeba się będzie ich pozbyć (a gwarantuję, że znikną bardzo szybko ;)).
Ciekawskim daję przepis :
- wątróbka drobiowa - ja wzięłam 200 gramów (20 dag) i wyszło mi ok. 40 ciasteczek o średnicy 3 cm (więc spore)
- mąka - dodawałam "na oko"
- jajko
- majeranek
Nastawiamy piekarnik na 220 *C.
Wątróbkę gotujemy (wrzucamy do wrzącej, niesolonej wody i gotujemy przez 10-15 minut) i odstawiamy do ostygnięcia (radzę postawić wysoko i najlepiej nie obok otworzonego okna - cały aromat wtedy leci na psa, który wtedy najchętniej by ją zjadł, bez zbędnych modyfikacji ;)).
Po ostygnięciu kroimy/siekamy na drobne kawałeczki i wrzucamy do miski.
Rozdrabniamy jeszcze trochę widelcem i dodajemy resztę składników.
Jeśli ciasto jest za gęste, można podlać je trochę wywarem, w którym gotowaliśmy wątróbkę.
Ciasto powinno wyjść strasznie ciapowate i klejące o kolorze "brudnego beżu".
Najlepiej nakładać je 2 małymi łyżeczkami.
Blachę z ciasteczkami wstawić do nagrzanego już piekarnika i piec przez ok. 15 minut.
Ot, cała filozofia ;p
Przy okazji wpadłam na pomysł, że jakby zmodyfikować trochę ten przepis, to wyszłaby całkiem sensowna pasta do Konga...
Przy najbliższej okazji spróbuję taką zrobić i jak zwykle pochwalę się efektami ;)
Dodatkowo, korzystając z włączonego piekarnika ususzyłam Alexowi kilka serc (też kurzych) na spróbowanie.
Jednak głupek zamiast żuć, to połyka w całości -.-
A odbiegając od tematu...
O dłuższych spacerach nie ma mowy. Za wcześnie robi się ciemno i zimno (chociaż to drugie to już od rana do nocy...), więc młodemu musi wystarczyć kilka krótkich spacerów i biedak nie ma się gdzie wyszaleć.
A ja usilnie zbieram kasę na klatkę.
Mam już połowę i (o ile nie wydam na coś "bardzopotrzebnegocomuszęmiećwtejchwili") po świętach już powinnam ją kupić.
Widzę, że obserwatorów (i wyświetleń - ponad 5000) trochę przybyło (i niech przybywa dalej!), ale z konkursem trzeba jeszcze poczekać.
Jakoś nikt nie kwapi się, aby zostać sponsorem -.-
A co wy chcielibyście wygrać?
No i dalej czekamy na pierwszy w tym roku śnieg, bo w Lublinie nie napadało NIC.
Tymczasem pozdrawiamy ;*
Mniam, na pewno skorzystamy z przepisu!
OdpowiedzUsuńczas wypróbować:) Niko lubi wątróbkę więc myślę, że będzie dobrze smakowałoo
OdpowiedzUsuńu Nas w Zamościu też nic . :D
OdpowiedzUsuń