środa, 26 czerwca 2013

100 lat, niech żyje nam!


Na psa namawiałam rodziców 7 lat.
Ciągle słyszałam tylko odmowy (i teraz rozumiem, dlaczego).
Aż do tamtego momentu.

Zapragnęłam mieć spaniela, gdy którychś wakacji nad morzem ujrzałam pięknego, złotego przedstawiciela tej rasy biegnącego po brzegu morza.
Już wtedy wiedziałam, że nie chcę innego psa.


A więc, "Jak to się zaczęło?"

Gdy rok temu zaczęłam przeglądać ogłoszenia o spanielach, rzuciło mi sie w oczy jedno.
Pieski i suczki, czarne, zadbane, tanio - 150 zł.
W Zamościu.

Namówić tatę było trudno, ale jednak z mama postawiłyśmy na swoim :)
I już 14 lipca pisałam SMSa o rezerwację pieska.
Potem się zaczęło...

Zdjęcia, informacje, szał zakupów...

I tak oto 10 sierpnia 2012r (o godzinie 13.30 ;p) odbierałam w końcu z rąk właścicielki moje małe, czarne cudo!

Ale niestety...
Psa odebralam z ogromnym łupieżem.
Potem były robaki - oczywiście kto by pomyslał o książeczce zdrowia?
Problemy z wypróżnianiem.
Uszy...

Na szczęście wszystko jest juz dobrze (odpukać).

Nasze marzenia?
Zacząć wreszcie się uczyć! (do tej pory Alex umie tylko parę komend)
Czyli zapisać się w końcu na posłuszeństwo (okaże się dzisiaj, co dalej ze szkoleniem...)

Co chcielibyśmy osiągnąć?
Głównie to znaleźć sport, w którym się odnajdziemy i który nam się spodoba :)
Motywację (to głównie ja), aby ćwiczyć z psem i nigdy się nie poddawać!
 
Biorąc spaniela nie myślałam,że porywam się na głęboka wodę.
Jednak jest to pies z charakterkiem (o czym już się przekonałam), którego trzeba umieć wychować.
Mimo, że nie jest idealny, kocham go!

(Wszystkim, którzy jeszcze się nie domyślili, lub nie spojrzeli do zakładki "Alex" przypominam, że pochodzi on z pseudohodowli).



To była w skrócie nasza historia ;p
Może wyszła trochę chaotycznie (?).

W następnym poście możecie się spodziewać opinii o karmie Husse.


Pozdrawiamy ;*


1 komentarz: