wtorek, 30 lipca 2013

Kolejne jezioro zaliczone!

A tym jeziorem jest... Łukcze.

Mieliśmy plan, aby jechać znowu nad Krasne, ponieważ ostatnim razem strasznie mi się podobało.
Jednak niestety postanowiliśmy sobie skrócić nieco drogę i w efekcie dotarliśmy nad owo jezioro.

Pierwsze wrażenie - ok
Następne - już nie tak ciekawie...

Brzeg jeziora był podzielony na trawę i plażę.
My rozłożyliśmy się na trawie, przy drzewie, aby w razie czego uwiązać Alexa.

Wracając do jeziora...
Po podejściu do wody, aż zrobiło mi się niedobrze
Glony i inne wodne rośliny pływające po całym jeziorze...
Na dodatek na dnie muł.
Plus jeszcze bardzo strome zejście - w jednej chwili masz piasek pod stopami -  w drugiej już nie.
Tak więc ciekawie nie było...

Co do wejścia psa nie było żadnych problemów.
Oprócz nas był tam jeszcze husky, beagle i sznaucerek, jednak żaden nie chciał się pobawić.
Zdziwiła mnie tez postawa ludzi, którzy siedzieli przy brzegu - zupełnie im nie przeszkadzało (co - szczerze mówiąc - podobało mi się), że pies wszędzie dookoła biega i chlapie wodą.
Miałam tez niemiłą niespodziankę, gdzie pierwszy raz w życiu musiałam zbierać kupę Alexa -.- (jednym słowem - fuj.)

Oczywiście Alex pierwszy wskoczył do wody, jednak wodna roślinność i stromy brzeg chyba ostudziły trochę jego zapał.
Nie mniej jednak, chyba mu się podobało ;p

A potem...
Raz chwilę w wodzie, potem suszenie przy kocu, i znowu, i znowu...

Aż trzeba było wracać...

Koniecznie musimy też popracować nad zostawaniem, gdyż jak odchodziłam poleżeć w wodzie na moim materacu (;p), od razu były straszne piski.
Oczywiście pies sam nie zostawał, zawsze ktoś siedział koło niego - to tak dla czepialskich.

"Plusem" tej wycieczki był jeszcze pięknie nabazgrany przez policję mandat za złe parkowanie w wysokości... 100 zł!
Super -.-
Pocieszam się jednak tym, że nie tylko my byliśmy poszkodowani.
Wracając do naszego samochodu, każdy kolejny mijaliśmy przyozdobiony białą karteczką.
A tych, którzy nie pofatygowali się na Komendę, czeka miłe spotkanie w sądzie ;p


Dodatkowo Alex chyba nad jeziorem złapał kleszcza -.-
Całe szczęście, wyciągnęłam go w całości :)
Opłacało się kupić te kleszczołapki w Kakadu ;p

No i musimy zainwestować chyba w lepsze krople...
Polecacie jakieś?


Ale się rozpisałam...
Czas na fotki! :)

 







I jeszcze jedno...
Chcę wam BARDZO PODZIĘKOWAĆ!
Mój blog odwiedziło już ponad 1100 osób, a 10 zostało obserwatorami w stosunkowo krótkim czasie (niecałe 2 miesiące).
Wasze komentarze sprawiają, że aż chce się pisać :)
Oby tak dalej!
Zapraszamy! :)


Pozdrawiamy i do następnego posta - możliwe, że o naszych zakupach ;p

środa, 24 lipca 2013

Wiejsko...

Wreszcie z rana doszła do nas wyczekiwana paczka z piękną zawartością w środku, czyli nową obrożą z firmy OhMyDog.

Po dłuższym użytkowaniu wstawię recenzję (a niedługo zamierzamy kapać się w niej w morzu ;p) i zdjęcia na modelu.






Z nadmiaru wolnego czasu często też jeździmy do babci na wieś, czyli miejsce, gdzie możemy odpocząć z dala od miasta.
Alex czuje się tam jak w raju.
Cały dzień biega po podwórku z kolegami (których zaraz krótko opiszę) i dostaje dobre jedzenie (oczywiście od babci ;p).


A teraz koledzy mojego futra :

BRYŚ - wesoły szczeniak, niewiele starszy od Alexa, uwielbia przebywać z ludźmi.
Ma szeroką klatkę piersiową, ale myślę, że doskonale sprawdziłby się w którymś z psich sportów.
Dla mnie z wyglądu jest "pseudojamnikiem", ale ma zupełnie inny charakter niż owa rasa.




KAJTEK - ok. 4-5 letni typowy kundelek (dla sąsiadów mojej babci to york, ale ja w nim kompletnie nic z yorka nie widzę). Bardzo uległy wobec człowieka. Samiec alfa w tym małym stadku - podporządkował sobie nawet Alexa (chociaż czasem jeszcze zdarzaj się bójki o dominację).
Wśród psów jest strachliwy, chowa się i ucieka, ale sam na sam z człowiekiem, to cudowny piesek.
Również myślę, że nadawał by się do jakiegoś sportu - np. agility, ale nie ma kto z nim ćwiczyć (podobnie jak z Brysiem).






I dowód na to, że Alex z Brysiem większość rzeczy robią razem ;)










 A na deser urokliwa krówka spotkana podczas jednego ze spacerów ;p



A teraz pozdrawiamy i do następnego posta ;*



czwartek, 18 lipca 2013

O Miesiącu Zdrowych Zębów...

Obroża z OhMyPet już zamówiona!
Teraz czekamy tylko aż "się zrobi" i dojdzie do nas...

Już nie mogę się doczekać! :)

Niedawno byłam z Alexem u weterynarza ze względu na dosyć nieprzyjemny zapach z owego futra.
Decyzja taka : przechodzimy na gotowane!

Alex zapewne ucieszy się z tej formy posiłku - ja niekoniecznie, ale spróbuję.

Przy okazji skorzystaliśmy z Miesiąca Zdrowych Zębów organizowanego przez Pedigree na terenie całej Polski.
Akcja trwa do końca lipca.
Lecznice w niej uczestniczące można znaleźć tu.

Z grubsza opiszę jak to wygląda, chociaż... nie ma co opisywać.

Weszliśmy.
Pies na stół.
Pani spojrzała w zęby.
Powiedziała co widać (sama też to zauważyłam -.-).
Dostaliśmy próbkę Pedigree Dentastix.
Do widzenia.

To całe 'badanie" nie trwało nawet 5 minut.
Swoją droga Alexowi (pomimo młodego wieku - niedawno skończył rok) powoli zaczyna się tworzyć żółty osad na tylnych zębach...

Podsumowując : Jeżeli ktoś ma blisko do kliniki i ma chwilę wolnego czasu, można pójść (może wasz weterynarz udzieli wam szczegółowych odpowiedzi).
A jeśli ktoś musi dojeżdżać, ale regularnie kontroluje stan jamy ustnej swojego psa, to raczej nie ma takiej potrzeby (no chyba, że chcecie sie czegoś więcej dowiedzieć, wtedy - czemu nie).

Po każdym badaniu psiak dostaje 3 Dentastixy.

Trochę się rozpisałam ;p
Teraz zdjęcia "po" :









 Przysmak chyba smakował (chociaż jemu to wszystko smakuje ;p)...

A tak odbiegając od głównego tematu tego bloga...

Wczoraj byłam w Warszawie głównie w Centrum Nauki Kopernik, a także w warszawskich Łazienkach.
Dla tych, którzy mieszkają w tym wielkim mieście, to pewnie codzienność, ale dla mnie...

Alex został z babcią i swoimi kolegami (może kiedyś ich przedstawię ;p), co zniósł nad wyraz dobrze.
Z tego, co mówiła babcia, myślałam, że będzie gorzej, ale skoro się udało - cieszę się jeszcze bardziej.

Wracając do tematu...
Najbardziej urzekły mnie Łazienki, a w szczególności wiewiórki i pawie (myszki też były ;p) latające po całym ogrodzie, bez klatek, jeden wielki wybieg i ludzie co chwilę krzyczący "Basia, basia, basia...".
Przy okazji kolejnego wypadu do stolicy, na pewno tam wstąpię :)




Potem było Centrum Nauki Kopernika.
To również niezwykłe miejsce...
Tyle się działo, no i można było poznać naukę przez zabawę - nawet dorośli ;)
Można było również zobaczyć, jak to jest być niepełnosprawnym, przeżyć trzęsienie ziemi, zobaczyć, jaką długość ma ludzkie jelito, oraz obcować ze światłem, wodą i prądem.
Dosłownie wszystko, czego nie pamiętamy z lekcji fizyki i chemii...

Także ja szczerze polecam sie wybrać, jeśli ktoś jeszcze nie był.
Bilety można kupić przez internet na stronie CNK.

A tym czasem - do następnego wpisu.

Pozdrawiamy!

poniedziałek, 15 lipca 2013

Nudzimy się...

Mokro...
Szaro...
Deszcz...

Absolutnie NIC się nie chce...

Miejmy nadzieję, że po tym deszczowym i zimnym weekendzie wyjrzy słonko...


Za to w sierpniu najprawdopodobniej całą 5 pakujemy się i wyruszamy... nad morze!
Tak!
To będzie mój pierwszy wyjazd nad morze z futrzastym :)


Oczywiście musiałam zrobić listę zakupów ;p

- woreczki na kupy
- saszetka na biodro (nerka)
- nowa obroża
- transporter (?)
- kaganiec
- linka treningowa (?)

To chyba na razie wszystkie z najpilniejszych rzeczy...


A to nasze dwie zdobycze do tej pory :

Saszetka (z Biedronki ;p) - 14.99 zł
Gdy ją ujrzałam, wiedziałam już, że musi być moja ;p
Ma dużą, pojemną kieszeń i małą kieszonkę na rzep (planuję tam trzymać smaczki dla Alexa, podczas spacerów)






I kolejna rzecz - woreczki na kupy ze stylowym (;p) pojemniczkiem w kształcie kostki
Kupiona po 9.99 zł w Kauflandzie





Nową obrożę zamówimy chyba z OhMyDog.
I myślę nad transporterem...
I linką...

Pozdrawiamy! 


czwartek, 11 lipca 2013

Kierunek? Krasne! + coś na ochłodę...

Wczoraj wybraliśmy się z dziadkami nad jezioro.
Duże, piękne i w miarę czyste jezioro Krasne.
Psy mogą wejść (na tablicy pisze, iż tylko na smyczy i w kagańcu, ale my oczywiście złamaliśmy trochę zakaz ;p) i popływać, także pędem ruszyliśmy nad wodę.
Oczywiście Alex do kąpieli był pierwszy.
Patyk.
Piasek.
Woda.
Raj.

Na moje nieszczęście nie wzięłam stroju kąpielowego (i teraz żałuję -.-), bo woda była cieplutka i bardzo fajnie się w niej brodziło.

Niestety, aparatu również nie wzięłam, przez co brak zdjęć...

Następnym razem weźmiemy psa i pojedziemy z rodzicami - kto wie, może i na cały dzień?

________________________________________________________________

A teraz coś na ochłodę w upalne dni, oprócz wypraw nad wodę.
A mianowicie - lody.
Nie dla nas, a dla psa.
Zamrożone pyszności w zabawce z gumy - kongu (u nas pseudokongu)
Ja za pierwszym razem napchałam tam Alexowi pasztetu - siedział ze 2 godziny zajęty wylizywaniem.
A oto nasz kong + model w akcji ;)








Pozdrawiamy ;*

środa, 3 lipca 2013

Testujemy - Karma Husse Optimal + filmik

Jak obiecałam - opinia (nasza pierwsza, lecz miejmy nadzieję - nie ostatnia) o karmie Husse.

Ostatnio na wystawie dostałam dla Alexa 3 próbki karmy firmy Husse - Optimal (z kurczakiem), Lamm&Ris (z jagnięciną i ryżem), oraz Lax&Ris (z łososiem i ryżem).
Karma przeznaczona jest dla dorosłych psów ras średnich i dużych.
Dwie karmy z tych - Lamm&Ris i Lax&Ris - są przeznaczone głównie dla psów z problemami alergicznymi.
Granulki są nieduże (średnica ok. 1 gr).
Nie brudzą rąk.
Akurat ten rodzaj - Optimal - zawiera min. 56% kurczaka, Lamm&Ris - min.30% jagnięciny, a Lax&Ris - min.50% łososia.
Więc wychodzi na to, iż karma jest średniej jakości
Dodatkowo w każdej karmie są drożdże, wysłodki buraczane, siemię lniane, a także sól.
Cena - 15 kg opakowanie kosztuje ok. 200 zł.
Dostępne są również inne pojemności - 2 lub 7 kg (ale nie we wszystkich rodzajach).

Co do smaku... Alex na ogół suchych karm nie lubi, ale muszę przyznać, że tą nawet zjadł ze smakiem :)

A więc wspólnie karmę oceniamy na dobrą.



_____________________________________________________________________

Przy okazji...
Ostatnio robi się coraz cieplej (w końcu mamy wakacje - tak powinno być), co oznacza dla nas wypady nad nasz Zalew.
Co kilka dni ruszamy swoje tyłki i maszerujemy :)
Jak widać, mój Alex polubił chyba tą formę aktywności.
A przy okazji ja też się ruszam, więc obojgu wychodzi nam to na zdrowie :)

Poniżej filmik + kilka zdjęć z wczoraj.












Pozdrawiamy!