niedziela, 29 grudnia 2013

Coś smacznego, czyli testujemy Doggy BIO Cakes!

Obiecałam recenzję i proszę - oto ona (trochę spóźniona - przepraszam) ;)

Niedawno udało mi się nawiązać współpracę z "wytwórnią" psich ciasteczek Doggy BIO Cakes.
Jako, że sama robię psie ciastka i (przynajmniej mi się wydaje ;p) jestem w tym temacie obeznana, chciałam zobaczyć/spróbować z innymi domowymi psimi ciastkami.
I efektami jestem mile zaskoczona ;)


Przejdźmy od razu do konkretów ;p

+ błyskawiczna dostawa - ciacha zostały wysłane w piątek, a w poniedziałek po południu już były u mnie
+ różnorodność - dostaliśmy do spróbowania przeróżne smaki ;)
+ wypiekane własnoręcznie
+ mięso wysokiej jakości
+ możliwość zrobienia ciasteczek dostosowanych do wieku psa (lub miękkie dla psów z problemami z uzębieniem)
+ nie brudzą rąk
+ nie są tłuste
+ bez chemii (dla mnie to duży plus)
+ są chrupiące
+ ładne i praktyczne opakowania (słoiczki)
+ zapach "domowych" psich ciasteczek - czuć bulionem, mięsem i chyba rybą
+ przystępne ceny - już od 10 zł
+ przesyłka bardzo dobrze zapakowana - kartonowe pudełko + folia bąbelkowa
+ mniejsze ciasteczka nadają się do Konga lub innych umysłowych zabawek
+ przy większych zakupach można liczyć na rabat ;)

- może być problem z połamaniem grubszych ciasteczek


My do testowania otrzymaliśmy ciasteczka podrobowe w słoiczku, rożek z treserkami i woreczek z kosteczkami.
Alexowi najbardziej do gustu przypadły kosteczki + treserki (które swoją drogą są malutkie, nie wiem, jak oni je wycinają ;p)
Miałam wątpliwości co do treserek, że pies nie będzie w stanie ich szybko pogryźć, jednak się myliłam ;)




Cóż więcej mogę powiedzieć?
Ilość plusów chyba mówi sama za siebie ;)
Wg nas są te ciacha jak najbardziej godne polecenia!
Jednak my poprzestaniemy na dalszym testowaniu swoich możliwości i będziemy piec coraz różniejsze ciacha, nie mniej jednak - kto wie - może skusimy się jeszcze na zamówienie? ;)


Doggy BIO Cakes znajdziecie na facebooku TUTAJ, gdzie można zamówić ciastka.
Zapraszamy też do polubienia ich strony ;)

Pozdrawiamy ;*

sobota, 21 grudnia 2013

Święta czas zacząć!

Czas w końcu dać o sobie znać.
Co się dzieje?

Zacznę od tego, że zbliżają się święta (wow, jakby nikt nie miał kalendarza, nie? ;p).
Przedświąteczna gorączka zagościła i u nas.
Pranie, sprzątanie, gotowanie...
Alex też pomaga... siedząc cicho w kącie i przyglądając się co robimy lub śpiąc.
Jednak przeważnie woli być obok nas :

"Usiądę na tym kawałku dywanu, który przed chwilą wyczyściłaś, dobrze?
O, tu będzie w sam raz.
Dać ci buzi?
Nie?
Ale czemu mnie wyganiasz?
Nie chcesz, żebym był koło ciebie i ci pomagał?
Mam sobie pójść? Dobrze!
I tak zaraz znowu tu przyjdę!"

I tak w koło Macieju...

Tak właśnie wyglądają u nas porządki świąteczne (bo w kuchni jest podobnie - "Ja tu sobie grzecznie posiedzę i zahipnotyzuję cię moim spojrzeniem, a ty zrzucisz mi kawałek czegoś pysznego") ;p

Patrząc na Kalendarz Adwentowy na Zooplusie (;p) zdaję sobie sprawę, jak szybko minął czas do świąt.

Są już tak blisko ale ja ich kompletnie nie czuję...
Wcale!

Pogoda skłania tylko do tego, aby zakopać się po uszy pod kołdrą i spać, albo czytać.
Całe szczęście rozpoczyna się przerwa świąteczna, więc jednak trochę poleniuchujemy ;)

Ostatnio trochę dopisało nam szczęście (żeby tylko nie zapeszyć) i nawiązaliśmy 2 współprace - jednego testu możecie się spodziewać już w następnym poście (po świętach) ;).

Wygraliśmy też w małym konkursie u GochyMi z bloga Pieskie Szycie
Wczoraj przyszła paczka.
Jestem OGROMNIE zadowolona i serdecznie Ci Małgosiu dziękuję <3
Dostałam bowiem, przepiękną broszkę ze spanielastym, która będzie ozdabiała moją bluzkę na Wigilii z rodziną (i nie tylko) ;).


Ale my też nie próżnujemy i też zabawiliśmy się w Świętego Mikołaja, przekazując na zbiórkę PACZKA DLA ZWIERZACZKA 2013, którą organizuje Fundacja Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt  kilka darów (karma, posłania, zabawki) + wzięliśmy udział w Bazarku dla NORDA (bazarek trwa do poniedziałku, każdy może wziąć udział - gorąco zachęcamy!) ;)


Wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł i może ktoś skorzysta.
Co wy na to, aby do wigilijnego stołu psu zawiązać krawat albo muchę?
Na pewno będzie wyglądał oryginalnie ;)
I my ten patent w tym roku chyba wypróbujemy ;)


A, zapomniałabym ;p

Wszystkim bloggerom, obserwującym i odwiedzającym naszego bloga życzymy miłych, spokojnych, szczęśliwych i wyjątkowych świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie najbliższych.

Pozdrawiamy ;*

sobota, 7 grudnia 2013

Białe szaleństwo!

Zawitała i do nas zima.
Przyszła (a raczej przyleciała, z "miłym" panem Ksawerym) po troszku, ale jest.
Bo i śniegu jest sporo.
Zakrywa cała trawę, więc jest dobrze.

Ja dostrzegam kilka plusów w zimie.
Właściciele czarnych burków pewnie się zgodzą, że poprawia się widoczność czarnego milusińskiego.
Ponadto plusem jest brak wszechobecnego robactwa - w tym szczególnie kleszczy.
Zapewne jest ich jeszcze kilka, ale na tą chwilę wypadły mi z głowy ;p

Jednak zima to nie tylko przyjemności.
Poważnym problemem są kule śnieżne - u nas nawet po króciutkim spacerze oblepione są całe łapy)
To jest masakra.
Szczególnie, że młodemu bardzo nie podoba się ich ściąganie i czasem potrafi warknąć.
Chyba będziemy musieli kupić kombinezon...

A Alex, jak to Alex, na śnieg zareagował jak powinien.
Totalne szaleństwo!
Bieganie, wąchanie, tarzanie, skakanie!
Ja nie wiem, co ten śnieg w sobie ma, że większość psów (nie wliczając psich zmarzluchów, dla których śnieg to najgorsze z możliwych) tak go kocha.

Wczoraj wieczorem tak sobie szliśmy i wpadł mi do głowy pomysł z (wprawdzie amatorskim, ale jednak) tropieniem.
Czemu nie? Przecież spaniel to pies myśliwski.
Wykorzystałam pomysł i to, że ktoś skrócił sobie drogę przez trawnik i kazałam mu iść po śladzie.
Jak na pierwszy raz, to ładnie sobie poradził ;)


Udało mi się nawiązać współpracę z jedną z "firm" produkujących psie akcesoria (nic na razie nie zdradzę!), więc niebawem możecie spodziewać się większego testu ;)

Dodatkowo w przyszłym tygodniu spodziewam się jeszcze przynajmniej jednej paczki, więc powinno być ciekawie ;p

Wczoraj były Mikołajki i czytając Wasze blogi stwierdziłam, że większość z Was kupiła prezenty swoim milusińskim.
Ja jednak darowałam sobie, gdyż uważam, że największym/najlepszym prezentem dla psa jest spędzanie czasu z właścicielem.
Pod choinkę jednak, na pewno coś dostanie ;)

A żeby nie było tak pusto, daję zdjęcie świątecznego diabełka ;)


Pozdrawiamy! ;*

sobota, 30 listopada 2013

Miękkie ciasteczka, czyli wątróbka inaczej.

Jako że nasz słoik z ciasteczkami powoli się opróżnia, postanowiłam upiec nowe.
Naszło mnie na te wątróbkowe, jednak nie "kwadraciki" i tak powstał trochę zmodyfikowany przepis na psie wątróbkowe ciacha.
Wyszły mi podobne jak pasztetowe, ale są o wiele zdrowsze i smaczniejsze, ale też miękkie, co znaczy, że długo nie wytrzymają i trzeba się będzie ich pozbyć (a gwarantuję, że znikną bardzo szybko ;)).





Ciekawskim daję przepis :
- wątróbka drobiowa - ja wzięłam 200 gramów (20 dag) i wyszło mi ok. 40 ciasteczek o średnicy 3 cm (więc spore)
- mąka - dodawałam "na oko"
- jajko
- majeranek

Nastawiamy piekarnik na 220 *C.

Wątróbkę gotujemy (wrzucamy do wrzącej, niesolonej wody i gotujemy przez 10-15 minut) i odstawiamy do ostygnięcia (radzę postawić wysoko i najlepiej nie obok otworzonego okna - cały aromat wtedy leci na psa, który wtedy najchętniej by ją zjadł, bez zbędnych modyfikacji ;)).
Po ostygnięciu kroimy/siekamy na drobne kawałeczki i wrzucamy do miski.
Rozdrabniamy jeszcze trochę widelcem i dodajemy resztę składników.
Jeśli ciasto jest za gęste, można podlać je trochę wywarem, w którym gotowaliśmy wątróbkę.
Ciasto powinno wyjść strasznie ciapowate i klejące o kolorze "brudnego beżu".
Najlepiej nakładać je 2 małymi łyżeczkami.

Blachę z ciasteczkami wstawić do nagrzanego już piekarnika i piec przez ok. 15 minut.
Ot, cała filozofia ;p

Przy okazji wpadłam na pomysł, że jakby zmodyfikować trochę ten przepis, to wyszłaby całkiem sensowna pasta do Konga...
Przy najbliższej okazji spróbuję taką zrobić i jak zwykle pochwalę się efektami ;)

Dodatkowo, korzystając z włączonego piekarnika ususzyłam Alexowi kilka serc (też kurzych) na spróbowanie.
Jednak głupek zamiast żuć, to połyka w całości -.-


A odbiegając od tematu...

O dłuższych spacerach nie ma mowy. Za wcześnie robi się ciemno i zimno (chociaż to drugie to już od rana do nocy...), więc młodemu musi wystarczyć kilka krótkich spacerów i biedak nie ma się gdzie wyszaleć.

A ja usilnie zbieram kasę na klatkę.
Mam już połowę i (o ile nie wydam na coś "bardzopotrzebnegocomuszęmiećwtejchwili") po świętach już powinnam ją kupić.

Widzę, że obserwatorów (i wyświetleń - ponad 5000) trochę przybyło (i niech przybywa dalej!), ale z konkursem trzeba jeszcze poczekać.
Jakoś nikt nie kwapi się, aby zostać sponsorem -.-
A co wy chcielibyście wygrać?

No i dalej czekamy na pierwszy w tym roku śnieg, bo w Lublinie nie napadało NIC.

Tymczasem pozdrawiamy ;*

wtorek, 26 listopada 2013

Mglisty spacer + moja nietypowa opinia ;)

W niedzielę byliśmy nad naszym Zalewem.
Ot, zachciało mi się dłuższego spacerku ;)
Z domu wyszliśmy dość wcześnie, o 9.30 (jak na mnie to bardzo wcześnie ;p) a ok.10 już byliśmy na miejscu.
Ujrzeliśmy Zalew pokryty piękną mgłą z X iloscią małych łódeczek z wędkarzami.
Żałowałam, że nie ma aż takiej mgły, która otaczałaby nas, bo naszła mnie ochota na klimatyczne zdjęcia, no ale jak się nie ma co się lubi...
Ale i tak macie tu kilka klimatycznych...





Co do naszych nowych szelek (bo o nich też warto jeszcze wspomnieć), to są cudowne!
Świetnie się układają na psie i mam wrażenie, że jemu też w nich wygodnie ;)
Po dłuższym użytkowaniu zrobimy test.






A co do nietypowej opinii, to jest, ale nie psia ;p
Ta akurat jest bardzo słodka (aż za słodka dla psiaków) i dla ludzi ;p
Albowiem, chcę wam opowiedzieć o genialnych cukierkach.
Niedawno przeglądając Komixxy trafiłam na jeden, gdzie było zaczarowane słowo "Jelly Beans" (niektórzy na tym etapie mogą już wiedzieć, o czym będę pisać ;))
Oczywiście ciekawość porwała mnie do sprawdzenia tego hasla w Googlach.
Po obejrzeniu filmiku (warto obejrzeć), gdzie dziewczyna opowiada o tychże cukierkach już wczoraj wsiadłam w autobus i jechałam pół miasta po ich paczkę (a tak właściwie to 2 ;p).
I nie żałuję! Są pyszne!
Na zewnątrz twarda otoczka, a w środku coś żelkopodobnego.
Do tego jest aż 36 smaków.
Podpowiem, że to cudo można kupić w Rossmannie lub Empiku za nie więcej niż 10 zł.
Polecam kupić, chociaż na spróbowanie (chociaż tak naprawdę to też podróbka, oryginalne nazywają się Jelly Belly, ale chyba nie są do dostania w Polsce) ;)







A ja już powoli zaczynam organizować sponsorów konkursu (chociaż jak na razie z żadnym skutkiem -.-).
Nabyliśmy też nową obrożę (po prostu nie mogłam się powstrzymać!), ale jej fotki przy okazji w następnym poście ;p

Tak z nowości to chyba tyle, pozdrawiamy ;*

niedziela, 17 listopada 2013

Mikołaj? Czy to nie za wcześnie?

Do świąt został jeszcze ponad miesiąc.
Niektórych może denerwować, że już nawijam o świętach, ale mnie ta atmosfera powoli zaczyna już się udzielać.
Oferty sklepów, telewizja, internet - wszystko nam o tym przypomina.

I ja już kupiłam już część prezentów dla młodego.
(Przy okazji i mnie się dostał nowy dywan, który swoją drogą, Alex zdążył polubić - bez przerwy by go skubał...)

Ostatnio posprzedawałam trochę rzeczy i kupiłam nowe, jednak w planach ciągnie się za mną jeszcze długa lista zakupów.

Na pewno musimy jeszcze kupić :
- adresówki - więcej niż jedna (może ktoś poleci jakieś tanie i wytrzymałe?)
- frisbee (fastbacki) - na wiosnę spróbujemy swoich sił i zaczniemy wszystko od początku (oby to nie była tylko chwilowa fascynacja dyskami...)
- linka (15m)
- szelki norweskie + kilka kolorowych obróżek
- klatka (materiałowa lub metalowa - nad tym się jeszcze zastanawiam)
- piłki - ot tak, do zabawy (Hoko, Kong lub jakieś inne)
No i muszę odkładać na wiosnę na wizytę u fryzjera - Alex wygląda koszmarnie, dlatego wolę to zostawić profesjonalistom. Wybierzemy się pewnie na przełomie marca/kwietnia, kiedy już będzie dosyć ciepło - i na obrożę przeciwkleszczową i przeciwpchelną (na razie myślimy o Foresto), która przetrwa cały sezon kleszczowy.

Aktualnie za sobą mamy już kupno najpilniejszych rzeczy, czyli smyczy, kagańca i szelek (te musiałam kupić, gdyż innych nie mieliśmy, a nie wyobrażam sobie dłuższych spacerów na obroży + Flexi).
Przy okazji skorzystałam z promocji w Aquaelzoo i kupiłam 2 paczki smaczków w cenie jednej.

W końcu zdecydowałam się na kupno kagańca Chopo i nie żałuję.
Faktycznie jest lepszy od skórzanych, plastikowych czy metalowych (o nylonowych tubach nie wspomnę).
Chociaż trochę się na niego wykosztowałam, to jestem zadowolona z efektów, bo młody może w nim spokojnie ziać, pić wodę czy jeść smakołyki.
Osobom stojącym przed wyborem kagańca serdecznie go polecam (może napiszę o nim kiedyś dłuższą opinię?).






No i widzę, że przybyło obserwatorów (+ ponad 4,7 tys wyświetleń), co mnie bardzo cieszy i co znaczy, że już chyba czas pomyśleć o jakimś konkursie ;)

Listopad mija nam w zastraszającym tempie, a my wykorzystujemy go bardzo leniwie.
Praktycznie cały dzień siedzimy w domu pod kocem.
Czasem wyjdziemy na jakiś dłuższy spacerek, ale już coraz rzadziej, gdyż wcześnie robi się ciemno i zimno...

Tymczasem pozdrawiamy listopadowo i do kolejnej notki ;*

poniedziałek, 11 listopada 2013

A życie toczy się dalej...

Żyjemy sobie...
Powolutku, spokojnie

Dwa miesiące po wakacjach minęły nam w zastraszającym tempie.
Ani się obejrzeliśmy, a już listopad.
Taki mokry, zimny, deszczowy listopad.
Po słonecznym październiku przydała nam się taka zmiana.
A więc nic, tylko kalosze na nogi, parasol i na spacer!

Dodatkowo pod koniec grudnia młody skończy 1,5 roku

Pewnie zauważyliście kolejną zmianę w wyglądzie bloga...
Próbuję jakoś to w końcu ogarnąć, ale nie mam czasu...
Stwierdziłam, że tamten szablon nie był najlepszy, no i strasznie długo się ładował (czasami dopiero za którymś razem -.-), więc wróciłam do tego.

Dzisiaj natomiast byliśmy u babci, co oznaczało kilkugodzinny spacerek.
Oczywiście nie mogło zabraknąć latania po cudzym polu i wyjadaniu pozostałych roślinek ;p









A tak wyglądały potem Alexowe łapy...




I panoramiczne :

Co tam jest?
Tam coś jest! Czuję!
Zaraz zobaczymy...


Tymczasem pozdrawiamy  ;*

poniedziałek, 28 października 2013

Halloween?

Wczoraj urządziłam Alexowi mini sesyjkę zdjęciową do potrzeb konkursu u Manufaktury MiauHau na facebooku, gdzie można wygrać fajną obróżkę. Mając pod ręką kawałek bandaża i kudłatego psa, powstało coś takiego :

To zdjęcie poszło na konkurs




VS




Którą wersję wolicie? ;p
Upiorna Mumia czy Dumny Dracula?

Zachęcam też do obserwowania mojego bloga.
Jeśli pojawi się jeszcze 7 obserwatorów (aktualnie jest 23) to gwarantuję konkurs (o którym chyba męczę was już od dawna i wychodzi na to, że zależy na nim bardziej mi, niż wam ;p)
Może świąteczny?

Dodatkowo też przeszła mi (znowu) ochota na szkolenie...
Mam prawdziwie słomiany zapał...

Teraz zbieramy kasę (gdyż wreszcie pozbyliśmy się starych szelek! ;D) i będziemy organizować większe zamówienie, a po świętach (jak pieniędzy przybędzie jeszcze więcej ;p) może kupimy klatkę.

Co wy na to, żeby założyć mojemu straszydłu fanpage'a?
Przymierzam się już jakiś czas do tego pomysłu, ale wciąż mam wątpliwości...


To chyba tyle, jak na ten tydzień ;p
Upiornie was pozdrawiamy i życzymy miłego Halloween ;*
(chociaż w Polsce nie obchodzi się publicznie tego święta ;))

niedziela, 20 października 2013

Ciasteczkowo i jesiennie...

Po tym, jak w piątek odkryłam w naszym mieście sklep z foremkami (jedyny stacjonarny w Polsce ^^) nie mogło mnie tam zabraknąć!
Takim sposobem pojawiła się u mnie mała foremeczka (5cm x 3,5cm) w kształcie uroczego terierka.
I oto są efekty ;p
(I mam nadzieje, że będzie ich jeszcze więcej, gdyż mam pewien plan... ;))



Owocowo-mięsne






I serowe


Zauważyliście też pewnie nowy wygląd bloga.
Biało czarny mi się już znudził, więc spróbowałam czegoś innego.
Nie jest jeszcze (chyba) dopracowany, ale pracuję nad tym.


Ostatnio też coraz rzadziej chodzimy na dłuższe spacery.
Wpływ na to ma z pewnością gorsza pogoda i... ostatni kleszcz.
Parę dni temu znalazłam u Alexa wielkiego, obrzydliwie napitego kleszcza.
Przypadkiem, podczas głaskania pod brodą.
Gdybym go nie zauważyła, nie wiadomo, co by teraz było...


Co do naszego klikania, to pracujemy.
Mały zaczął się minimalnie skupiać i z nadzieją patrzy na kliker.
Aktualnie dalej ćwiczymy kontakt wzrokowy.


Przy okazji, dziękuję wam za tyle wyświetleń.
Ostatni post miał ich aż 150!
A łącznie liczba przekroczyła 3 i pół tysiąca.
Oby tak dalej ;)


Wczoraj, korzystając z w miarę ładnej pogody udaliśmy się do babci za miasto i głupek poszalał trochę w liściach.
Mamy z tego też filmik ;p





A na koniec piękny widoczek, po którego zrobienie wspięłam się aż na sam dach domu ;p


Pozdrawiamy! ;*

poniedziałek, 14 października 2013

Klikamy?

Październik mija nam bardzo aktywnie.
Korzystając z Polskiej Złotej Jesieni coraz częściej i chętniej chodzimy na dłuższe spacery, kiedy tylko nadarzy się okazja.



Z drzew spadają piękne, kolorowe liście w których można się świetnie pobawić ;)
Na wczorajszym spacerze Alex w liściach znalazł szarpak z juty, najwidoczniej zostawiony przez inne psy (nie dziwię się - stan szarpaka pozostawiał wiele do życzenia...), którym chwilę się pobawiliśmy.


Także my cieszymy się jesienią i aktywnie spędzamy czas ;)

Niedługo listopad, dla mnie czas monotonii i rozmyślań. O życiu, o śmierci, wspomnienia...
Na pewno podzielę się z wami historią pewnego psa... Ale o tym wkrótce.

Zastanawiacie się pewnie skąd tytuł posta...
Postanowiłam wziąć się w końcu w garść i coś zrobić w kierunku wychowania mojego psa.
Na szkolenie nam się jak na razie nie udało (tysiące różnych powodów), więc próbujemy innymi sposobami.
I tak kliker wraca do łask.
Na razie robimy tylko warunkowanie, żeby młody załapał o co chodzi.
Mam nadzieję, że starczy mi motywacji (i cierpliwości, przede wszystkim), żeby go w końcu czegoś nauczyć...
Korzystam z książki "Pozytywne szkolenie psów dla ŻÓŁTODZIOBÓW, czyli wszystko co powinieneś wiedzieć o..." i po przeczytaniu kilku rozdziałów wróciło mi trochę wiary, że może się udać, ale zobaczymy, jak długo ten stan potrwa (wiem, jestem cholerną pesymistką i nie wierzę w siebie ;p)...


Pozdrawiamy jesiennie ;*

niedziela, 6 października 2013

Aaaktywny weekend!

No to może od początku ;)
(ostrzegam, bo post może być naprawdę długi ;p)




SOBOTA

W sobotę jak zwykle pojechaliśmy do babci (trzeba korzystać z okazji ;p).
Oczywiście (co od dawna miałam w planach czytając niektóre wasze posty) namówiłam dziadków na wypad do lasu, oczywiście z psem.
Ok. 12 już byliśmy w lesie.
 Alex chyba jeszcze w lesie nie był nigdy (ja ostatnio byłam kilka lat temu...), więc reakcja była chyba wiadoma.
Wszystko obwąchać i obsikać.
Pełni obaw jednak puściliśmy go "luzem na smyczy", żeby w każdej chwili można było smycz przydepnąć i go złapać.
Na początku pilnował się nas, ale jak już początkowo obeznał się z terenem, zaczął węszyć w poszukiwaniu zwierzyny (ach te myśliwe...).
Oczywiście nie dane mu było pobiec za tropem, więc wielce obrażony szedł obok wplątując mnie we wszystkie możliwe krzaki.
Po przyjeździe z lasu zjedliśmy obiad, a młody poszedł na podwórko (luksusy mieszkania w domku jednorodzinnym... Ech... Chciałoby się ;)).
Potem postanowiłam wziąć Alexa i Brysia na dłuższy spacerek.
Ot, kółko po okolicy, kilka km., drogą.
Oczywiście psy wymęczone ;p

Zdjęcia mam tylko z lasu, i to kilku grzybków, gdyż nie dało się zrobić czarnemu żadnego porządnego zdjęcia, a na drugi spacer aparatu nie brałam...






Po takim lasku spacerowaliśmy :



U babci też zrobiłam moje ulubione makro :



A na koniec wstawiam wam śpiącego Iryska w pudle.
Chyba wszystkie koty kochają kartonowe pudełka ;)






NIEDZIELA

Niedziela = 6 października = Wybory Najsympatyczniejszego Kundelka!
Iii... Pojechaliśmy!
Namówiłam tatę, żeby nas zawiózł, bo nie wyobrażałam sobie ciągnąć psa przez całe miasto w pełnym autobusie, a tak, komfortowo, w aucie sobie jechaliśmy ;p
W schronisku dawno nie byłam, więc trochę minęło, zanim odnaleźliśmy drogę (przed samym schroniskiem ktoś obrócił znak, i zmarnowaliśmy 20 minut na wyjechanie ze złej drogi -.-)
Na początku było super!
Jako, że przyjechaliśmy punktualnie, zdązyliśmy na wszystkie atrakcje i konkursy.
Kategorie były różne, od historii swojego psa, poprzez podobieństwo i sztuczki, do najdłuższych części ciała psiaka.
Można było też wejść do schroniska, obejrzeć psiaki, koty, oraz posłuchać jakiegoś gościa (nie znam, i jego piosenki do gustu mi nie przypadły).
My zgłosiliśmy się tylko do jednej kategorii, w której wiedziałam, że wygramy (od tamtego roku nikt nas nie pobił - oby było tak przez kolejne edycje ;)).
Także przedstawiam państwu laureata 1 miejsca w kategorii Najdłuższe uszy!
Alexowe ucho mierzy aż... 20 cm!
Zasłużyło na wygraną ;)

Zdjęć dużo nie robiłam, bo nie chciało mi się co chwilę wyciągać aparatu, ale kilka będzie ;p





Więcej pewnie zobaczycie na fanpejdżu Czterech Łap lub Kuriera Lubelskiego.
A teraz nasz dyplom i nagrody ^^




W nagrodzie, którą wygraliśmy było tylko kilka z tych rzeczy, potem, pod koniec można było sobie jeszcze wziąć nagrody, które zostały.
Co do karm, to zaskoczyło mnie 65% mięsa w puszce, co uważam za niezły wynik, dlatego puszek mam 6, na zapas.
Oprócz tego dostaliśmy smakołyki, zabawkę, miskę, książeczkę zdrowia, długopis i krople na insekty.

Ogólnie jestem zadowolona z dzisiejszego dnia, chociaż rok temu też było nieźle ;)


Pozdrawiamy ;*