sobota, 29 czerwca 2013

Sukces?

Wakacje... Słowo od niedawna goszczące chyba na każdym blogu ;p
My jak na razie planów żadnych nie mamy...

Za to teraz pochwalimy się jednym (bardzo dla mnie ważnym) naszym osiągnięciem.

Pewnie niewielu z was wie, że Alex (spaniel, pies kochający wodę - o ironio!) nie umiał/lubił pływać.
Dla niektórych może być zdziwieniem.
Jak to? Pies myśliwski nie lubiący wody?
Otóż tak, tak było... do czasu.

Kilka dni temu (gdy było jeszcze w miarę gorąco) wybraliśmy sie nad nasz Zalew Zemborzycki.
Pół godzinki na piechotę ścieżką rowerową i na miejscu.
Gdy doszliśmy na miejsce, Alex znalazł sobie małą, piaskową wysepkę (co ważne, od razu połączoną z wodą).
W ciągu jednej sekundy się na niej znalazł.
Połaził trochę, powąchał i zaczął oswajać się z wodą...
Najpierw łapki, brzuch, w końcu wszedł cały.
Za chwilę patrzę - niesie mi patyka.
Myślę sobie - rzucę mu, to w końcu tylko patyk, nic się nie stanie...
Wzięłam zamach i... Alex już płynął po patyk.
Płynął.
Mi oczywiście szczęka opadła do samej ziemi.
Mój pies, który wcześniej kilkukrotnie nie chciał wejść do wody po głupią piłkę, teraz zasuwa w wodzie po patyk.

Dzisiaj natomiast znowu wybraliśmy się nad w/w Zalew.
Tym razem ratownik przegonił nas z mięciutkiego piaseczku na którym niedawno się bawiliśmy (-.-), więc poszliśmy na mniej przyjemne kamyczki z drugiej strony.
Nasz sukces się powtórzył.
Psina znowu pięknie płynęła po patyki (oczywiście nie oszczędzając sobie pogonienia kaczek).
Mieliśmy również małą widownię ;p
Po wodnym aporcie podreptaliśmy na mini plażę, aby chwilę odpocząć, a potem wróciliśmy do domu.
To na pewno nie ostatnie nasze wyjście, szczególnie, że mamy wakacje, a praktycznie cały lipiec będziemy siedzieć w domu.

A teraz trochę zdjęć z dzisiejszej zabawy na plaży ;p








W następnym poście na 100 % dam recenzję karmy Husse.
Obiecuję!

A tymczasem miłego rozpoczęcia wakacji ;*
Pozdrawiamy!


PS. Hmmm... Myślę nad urządzeniem konkursiku...
Niestety nie mam dla kogo, bo obserwuje naszego bloga niewiele osób.
Zapraszajcie i zachęcajcie znajomych  do moich odwiedzin, a niedługo... kto wie? ;p


środa, 26 czerwca 2013

100 lat, niech żyje nam!


Na psa namawiałam rodziców 7 lat.
Ciągle słyszałam tylko odmowy (i teraz rozumiem, dlaczego).
Aż do tamtego momentu.

Zapragnęłam mieć spaniela, gdy którychś wakacji nad morzem ujrzałam pięknego, złotego przedstawiciela tej rasy biegnącego po brzegu morza.
Już wtedy wiedziałam, że nie chcę innego psa.


A więc, "Jak to się zaczęło?"

Gdy rok temu zaczęłam przeglądać ogłoszenia o spanielach, rzuciło mi sie w oczy jedno.
Pieski i suczki, czarne, zadbane, tanio - 150 zł.
W Zamościu.

Namówić tatę było trudno, ale jednak z mama postawiłyśmy na swoim :)
I już 14 lipca pisałam SMSa o rezerwację pieska.
Potem się zaczęło...

Zdjęcia, informacje, szał zakupów...

I tak oto 10 sierpnia 2012r (o godzinie 13.30 ;p) odbierałam w końcu z rąk właścicielki moje małe, czarne cudo!

Ale niestety...
Psa odebralam z ogromnym łupieżem.
Potem były robaki - oczywiście kto by pomyslał o książeczce zdrowia?
Problemy z wypróżnianiem.
Uszy...

Na szczęście wszystko jest juz dobrze (odpukać).

Nasze marzenia?
Zacząć wreszcie się uczyć! (do tej pory Alex umie tylko parę komend)
Czyli zapisać się w końcu na posłuszeństwo (okaże się dzisiaj, co dalej ze szkoleniem...)

Co chcielibyśmy osiągnąć?
Głównie to znaleźć sport, w którym się odnajdziemy i który nam się spodoba :)
Motywację (to głównie ja), aby ćwiczyć z psem i nigdy się nie poddawać!
 
Biorąc spaniela nie myślałam,że porywam się na głęboka wodę.
Jednak jest to pies z charakterkiem (o czym już się przekonałam), którego trzeba umieć wychować.
Mimo, że nie jest idealny, kocham go!

(Wszystkim, którzy jeszcze się nie domyślili, lub nie spojrzeli do zakładki "Alex" przypominam, że pochodzi on z pseudohodowli).



To była w skrócie nasza historia ;p
Może wyszła trochę chaotycznie (?).

W następnym poście możecie się spodziewać opinii o karmie Husse.


Pozdrawiamy ;*


sobota, 22 czerwca 2013

Gorąco, goręcej, najgoręcej...


Ponad 30 stopniowe upały dają się nam we znaki, szczególnie, że młody jest czarny.
Nic, tylko siedzieć na kanapie i ochładzać się wentylatorem...
Psina rano i wieczór spędza głównie na balkonie - tam mu przynajmniej chłodniej - a gdy nadchodzi południe, chowa się do domu, bo balkon przypomina patelnię.
Na dworze jeszcze gorzej - praktycznie nie wychodzimy z domu...

Ale niedługo wreszcie upragnione wakacje i... wyjazdy (wreszcie)...

W sierpniu planujemy całą rodziną (oczywiście + pies) wyjechać nad nasze polskie morze.

Dobra wiadomość jest też taka, że chyba udało mi się namówić rodziców i w przyszłym tygodniu zaczniemy nasze pierwsze zajęcia z posłuszeństwa podstawowego! :)
Ale o tym w dalszych notkach.

I najlepsze na koniec... Alex już w środę kończy rok!
Całe 10 miesięcy jesteśmy już razem :)

Także w okolicach środy spodziewajcie się dłuższego urodzinowego postu i bliższej historii "Jak to się zaczęło...?".



Pozdrawiamy!